jeznak.com
1 013
Europa / Austria / A, bo na mentalność wpływ ma także ruch
A, bo na mentalność wpływ ma także ruch.
   

A, bo na mentalność wpływ ma także ruch

Niedziela – jedyny dzień tygodnia, który na mocy ustawień systemowych zwalnia smartfon z obowiązku budzenia mnie. W pozostałe dni umówiliśmy się tak:

  • on o godzinie 6 rano zaczyna wydobywać ze swojego monofonicznego głośniczka drażniące dźwięki, zwane eufemistycznie melodyjką;
  • ja przez maksymalnie 30 sekund to znoszę, a potem przynoszę ulgę nam obu, poprzez przesunięcie czerwonego przycisku na jego umęczonej wysiłkiem szybce dotykowej.

Na szczęście w niedzielę nie może być mowy o takim budzeniu. Atrybutami każdego siódmego dnia tygodnia są:

  1. naturalne wybudzenie organizmu z fazy wszystkich faz, co następuje około godziny 8 (rano);
  2. pożywne śniadanie składające się na przykład z kanapek na bazie chleba orkiszowego, wraz z plasterkami mozzarelli oraz pomidora zalanego octem balsamico i oliwą z oliwek, białka konopii siewnej a także chia, czyli ziarna szałwi hiszpańkiej;
  3. trening siłowy w jednej z filii sieci FITINN.

Także i dziś – zgodnie z tradycją – udałem się na ćwiczenia, nieoczekiwanie ucząc się przy tym o sporcie więcej, niż mogłem spodziewać się po zwykłej wizycie w siłowni.

Dwie bańki

Już w czasie rozgrzewki na bieżni, gdzie przez 10 minut uprawiałem szybki chód wyrażony na displeju urządzenia liczbą 7, zwróciłem uwagę na wyświetlane przede mną na 32-calowym telewizorze wiadomości sportowe kanału ORF. Pokazano tam bieg z przeszkodami w rywalizacji kobiet oraz moment, w którym zawodniczki wytracają prędkość na znajdujących się za metą pionowych matach.

Jedna z kobiet miała nad lewą łopatką dwa wyraźnie widoczne, charakterystyczne ślady po popularnych bańkach leczniczych. Pomyślałem wtedy, że to chyba całkiem dobra metoda, skoro stosują ją nawet zawodowcy, czy też – jak w tym przypadku – zawodowczynie.

Europejska Liga Podwodnego Rugby

Po rozgrzewce udałem się w kierunku następnej atrakcji, mijając przy tym dziesiątki najbardziej wyszukanych urządzeń treningowych, które po części kojarzyły mi się nie wiedzieć czemu z narzędziami tortur. Może to jęki sztangistów albo sapanie ciągnących za liny sprawiło, że na myśl przyszły mi czasy hiszpańskiej inkwizycji a konkretnie niesławny Tomás de Torquemada, który zapewne stałby zafascynowany możliwościami technicznymi wystawionych tu instalacji. Obrazu dopełniała ciemna stylistka wnętrz, która jednak dzięki mnogości okien oraz dobrej wentylacji tworzyła całkiem przyjemną atmosferę.

Robiąc sobie następną minutową przerwę pomiędzy seriami podciągnięć sztangi, ujrzałem na kolejnym z podwieszonych pod sufitem telewizorów relację z rozgrywek europejskiej ligi podwodnego rugby. Zaskoczyła mnie dynamika walki o piłkę, którą grupa 12 zawodników – po 6 dla każdej drużyny – próbowała przejąć, wykonując pod wodą gwałtowne ruchy przypominające podekscytowanie ryb dostrzegających w akwarium nowy pokarm.

Wszycy mężczyźni mieli czepki, okulary oraz rurki do nurkowania, musieli więc regularnie wynurzać się, aby zaczerpnąć powietrza. Dwaj pozostający pod wodą sędziowie korzystali z tlenu w butlach, trzeci natomiast siedział na brzegu basenu, gdzie cieszył się świeżym powietrzem.

Gra słów

Jak dość wcześnie zauważyłem, sieć FitInn oparła swoje reklamy na grze słów. Zarówno na billboardach jak i małych tablicach informacyjnych wewnątrz filii, dostrzec można na każdym kroku zdania o podwójnym znaczeniu lub aluzje słowne.

Na przykład napis nad wejściem do filii przy Jonhstraße znaczy:

„My mamy świątynie, ty wnosisz ofiary”

– czyli wysiłek fizyczny, jako ofiarę w świątyni fitness. Inne przykłady, według mojego tłumaczenia, to:

„Tłuste lata są już za tobą”

albo

„Do sauny idzie tylko ten, kto nie wypoci się podczas terningu”.

Zabawy językowe są nawiasem mówiąc jedną z mocnych stron austriackich reklam.

Abonament

Tymczasem minęły już dwie godziny mojego treningu i nadeszła pora na zakończenie. Zrelaksowany i nieco obolały udałem się powoli do szatni, gdzie mogłem jeszcze raz przeanalizować swoją podjętą niedawno decyzje co do wykupienia miesięcznego abonamentu.

Na pytanie, dlaczego podpisałem umowę, odpowiedziałbym:

A, bo na mentalność wpływ ma także ruch.

Autor: Opublikowano: 2017/02Zaktualizowano: 2023/05Kategorie: AustriaZnaczniki: Wyświetleń: 1013
Przejdź do góry