Polskojęzyczny piesek
Podczas wieczornego spaceru po okolicy usłyszałem nagle głośne szczekanie w stylu ratlerka, albo innego małego pieska, dochodzące z kamienicy, którą właśnie mijałem. Rozpoczęta chwilę później konwersacja właściciela z jego zwierzęciem stała się dla mnie nieoczekiwanie lekcją siły oddziaływania języka ojczystego. Ów właściciel mówił bowiem, jak się niebawem okazało, po polsku, choć do psa zwracał się najpierw po niemiecku – zapewne z przyzwyczajenia. Wymiana zdań przedstawiała się następująco:
- Łał, łał! – zaszczekał piskliwie „ratlerek”,
- Aus! – spróbował uciszyć go właściciel;
- Łał, łał, łał! – ponownie wyszczekał piesek,
- Aus! – jeszcze głośniej zakrzyczał człowiek;
- Łał, łał! – po raz trzeci dało o sobie znać zwierzątko,
- K(.), zamknij się! – zaklął w końcu Polak.
„Ratlerek” zaniemówił. Patrz pan, – pomyślałem – jaką siłę oddziaływania ma jednak mowa ojczysta!