Pożegnanie z Velburgiem
Gnany potrzebą przenocowania gdzieś niedaleko Norymbergi, znalazłem się w malowniczo położonym Velburgu, który od razu przyciągnął moją uwagę ruinami baszty obronnej o kształtach wręcz idealnie nadających się na ikonkę jakiegoś programu antywirusowego. Solidny mur, ostre kanty, otwór strzelniczy i flaga tworzyły charakterystyczną całość. Po około 20 minutach wspinaczki na szczyt pokrytego lasem wzgórza, zdobyłem się jeszcze na pokonanie dodatkowych 12 metrów wysokości samej baszty, aby stanąć wreszcie na tarasie widokowym i w zachodzącym słońcu dokładnie obejrzeć sobie całą, pokrytą kępami lasów i poprzecinaną drogami okolicę. Widok zrekompensował wszelkie poniesione trudy. W takiej miescowości zamieszkałbym z przyjemnością. Zastanawiało mnie, czy również sami właściciele zamku mieli docenanie dla spokoju tego miejsca i cieszyli się tu szczęśliwym życiem. A może wielokrotnie musieli stawać w obronie swojej posiadłości będąc skonfliktowani z sąsiadem albo lokalnym możnowładcą?
Okazało się, że ten wybudowany gdzieś w głębokim średniowieczu zamek zapewniał hrabiom Velburg stosunkowo dobrą ochronę przed niebezpieczeństwem, co nie uchroniło go jednak w późniejszym czasie od typowych dla tego typu budowli europejskich szkód: pożaru w roku 1450 i zniszczeń w czasie Wojny trzydziestoletniej. Zresztą i tak nie mogliby temu zapobiec, ponieważ ich ród wygasł wraz ze śmiercią ostatnich męskich potomków:
- Hrabia Otto von Velburg und Clam towarzyszył cesarzowi Fryderykowi I Barbarossie w III wyprawie krzyżowej, co nawiasem mówiąc dla obu skończyło się tragicznie. Otto pozostawił po sobie
- syna Ulricha, ostatniego już hrabiego von Velburg und Clam. Ten czyniąc zadość tradycji rodzinnej również udał się na krucjatę – tym razem V wyprawę krzyżową, podczas której towarzyszył księciowi Leopoldowi VI. Sława, przygody i dalekie wyprawy i dla Ulricha okazały się być śmiertelnie poważną sprawą – zmarł on w Egipcie w roku 1218 zamykając tym samym hrabiowską linię rodową.
Tymczasem ja też żegnałem się już z Velburgiem i jego prawie tysiącletnią historią. Pradwopodobnie nigdy nie powrócę do tego zamku. Niemiej pozostanie on w mojej pamięci za sprawą pięknej panoramy okolicy i cichego, spokojnego miasteczka, którego strzegł aż do XVII wieku.