Kawa z zaparzacza przelewowego z filtrem bibułowym
Mam do dyspozycji kawy mniej lub bardziej kwaśne, mocne lub słabe, aromatyzowane lub naturalne, popularne lub elitarne albo wreszcie już zmielone lub jeszcze w ziarnach. Kiedy kupuję tę mi już znaną, tęsknie do odmiany, a kiedy kupię jakiś nowy rodzaj, bywam rozczarowany. Kawa najwyraźniej znalazła swoje miejsce w moim życiu. Ale co ja mogę robić dla niej? To pytanie skłoniło mniej najpierw do przeanalizowania, z czego składa się mój ulubiony napój – u przyjaciół liczy się przecież przede wszystkim wnętrze.
Podstawowym składnikiem kawy jest woda, której jednak zazwyczaj nie poświęca się w tym kontekście specjalnej uwagi. Postawiłem więc sobie za cel uczynić coś dobrego na tym właśnie polu. Woda z instalacji wodociągowych w Wiedniu jest zdatna do picia, uchodzi też w Europie za czystą i smaczną, jak na warunki wielkomiejskie. Patrząc pod światło na wypełnioną nią szklankę, zacząłem jednak dostrzegać zaskakująco dużo zanieczyszczeń, które jak niebawem przekonałem się, miały bardzo niekorzystny wpływ na moje przewody moczowe doprowadzając do ich permanentnego lekkiego stanu zapalnego. W ciągu trzech dni od wystąpienia intensywnieszych objawów miałem już w ręku skierowanie na badanie RTG z zastosowaniem środka cieniującego, czyli kontrastowego. Szczęśliwie jednak odezwał się we mnie rozsądek i postanowiłem jeszcze przemyśleć zaproponowane mi badanie, zanim zacznę świecić w ciemności. Pomyślałem, że przez mój przewód pokarmowy, a co za tym idzie drogi moczowe, przepływa codziennie kilka litrów wody, która przecież wydała mi się tak podejrzana. Nabyłem więc niebawem niezbędną instalację uzdatniającą i przeszedłem do testu. Po trzech dobach picia tak przygotowanej wody, moje dolegliwości ustąpiły i już nigdy nie powróciły.
Teraz, gdy nasi goście pytają jaką mamy kawę, odpowiadam: “Pijamy – w oparciu o wodę z instalacji odwróconej osmozy, oczyszczonej za pomocą filtrów węglowych i wzgogaconej mineralizatorami oraz zjonizowanej alkalicznie wskutek dysocjacji elektrolitycznej – kawę z zaparzacza przelewowego z filtrem bibułowym.”. Tak przygotowany napój ma odczyn pH zbliżony do neutralnego*. Moja kawa bardzo się z tego cieszy i nie jest już wcale kwaśna (niem. “sauer”, oznacza “kwaśny” w sensie dosłownym lub przenośnym. Popularne powiedzenie “Ich bin sauer!” to inaczej “Jestem zły, niezadowolony!”). A tymczasem śpieszę już wypić następną filiżankę!
*Omówione w tym artykule techniki i urządzenia są niezmiennie przedmiotem dyskusji pomiędzy ich zwolennikami a przeciwnikami. Ja nie zalecam ani nie odradzam żadnego badania czy terapii, ani korzystania z takich czy innych technik uzdatniania wody. To tylko lekko humorystyczny post o kawie.
Start /